Menu Content/Inhalt
1998
PRZEPISY TYGODNIA 1998 rok PDF Drukuj Email
Wpisany przez Dana   
środa, 12 września 2007 19:32

Jest 20 tydzień 1998 roku.
Wiosna rozkwitła w całej swojej świeżej okazałości. Na straganach pysznią się młode kapusty, marchewki i ziemniaki, rzodkiewki, kalarepki, kalafiory, świeży koperek, botwinka...
Jeszcze wszystko drogie, ale z dnia na dzień tanieje.
Drugi majowy tydzień rozpoczął się upałami. Zestaw upały - młode warzywa prowokuje do przygotowania czegoś lekkiego, smakowicie odprężającego. Najbardziej odpowiedni wydaje mi się zestaw :
chłodnik litewski , pulpety z indyczej piersi w sosie koperkowym, młode ziemniaki, młoda kapusta tzw. "gęstowana", sałatka z pomidorów, ogórków i szczypiorku z sosem vinegre.


Jest 22 tydzień 1998 roku.
Chociaż to środek maja, jednak pogoda raczej listopadowa. Wieją zimne wiatry, siąpi deszcz, słoneczko z trudem przebija się przez chmury, choć od czwartku mają być upały.
Przychodzi ochota na coś ciepłego...
A może
zupa jarzynowa z młodych warzyw, do tego kurczę w śmietanie z ryżem i sałatą ze śmietaną. Na deser : kisiel rabarbarowy.


Jest 24 tydzień1998 roku.
W środku tygodnia (czwartek - 11 czerwca) wypada święto
Bożego Ciała. Dla wielu z nas będzie to bardzo długi weekend. Pogoda sprzyja, będzie więc okazja do wyjazdu na łono natury, nad wodę, do lasu...
Dobrze byłoby zabrać ze sobą grilla, ale wystarczy "zimny bufet", a więc trochę surowych warzyw (marchewka, kalarepka, seler naciowy, ogórki, pomidory, kalafior surowy podzielony na cząstki) oczyszczonych i pokrojonych w słupki, do tego
sos-maczanka koperkowo-majonezowy, pieczony kurczak, kawałek zimnej sztufady, paszteciki półfrancuskie z mięsem, ciasto z owocami, kawa i herbata w termosach i dużo zimnych napojów (najlepsze są grejpfrutowe, pomarańczowe i pomidorowe).
A jeżeli zdecydujemy się zabrać ruszt, to do palenia polecam brykiety - są o wiele wydajniejsze od węgla i dłużej trzymają wysoką temperaturę.
Na dobrze rozgrzany ruszt polecam skrzydełka mojej własnej kompozycji :
imbirowe z miodową glazurą. I dobrej zabawy!


Jest 25 tydzień1998 roku.
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej rozkręcają się coraz szybciej, emocje rosną. Panowie (i nie tylko) siedzą przed telewizorami i chętnie coś pogryzają, nie zwracając uwagi na to czy jedzą
sałatkę duńską, ozorek w pomidorach, pierogi z truskawkami czy odsmażane ziemniaki z kwaśnym mlekiem. Byle nie przeszkadzało w oglądaniu meczu.
Warto pokusić się o przygotowanie czegoś smakowitego, żeby w pełni sytości zasiąść przed telewizorem i rozkoszować się emocjami...


Jest 26 tydzień1998 roku.
Czerwiec w tym roku jest wyjątkowo paskudny. Deszcz, zimno, tylko czasami cieplejszy dzień, tak jak niedziela 21, najdłuższy dzień roku.
A może sobótkowa noc (23-24) będzie również pogodna ? Jaka by nie była, zakończy się dniem moich imienin. Święto, oj jak ja lubię święto! Naszykuję dużo sałatek,
tort naleśnikowy, ciasto z truskawkami... Przyjdą moje Siostry, znajomi... i wszystko zjedzą! Pełnia szczęścia dla mnie...


Jest 28 tydzień1998 roku.
Pogoda nadal paskudna. Dokładnie rok temu zaczęła się wielka powódź na Ziemi Kłodzkiej. Mam nadzieję, że ten rok będzie spokojny. Dzieci więcej siedzą w domu i marudzą o różne pyszności. A to
pierogi z jagodami albo z czereśniami, a to francuskie pierożki z wiśniami, może babeczki z owocami?.
A mamuśka cieszy się jak dziewczynka i pichci, gotuje, piecze, cała szczęśliwa mimo deszczu i chłodu.


Jest 29 tydzień1998 roku.
Skończyły się Mistrzostwa Świata W Piłce Kopanej - Francja Mistrzem. No i dobrze, nie podobali mi się Brazylijczycy. A poza tym ile razy można być Mistrzem ? Inni też są dobrzy, a nawet lepsi. Szkoda mi Pays Bas, to znaczy Pomarańczowych Holendrów. Byli moimi faworytami. Chciałam umieścić jakieś typowo holenderskie dania, ale nic nie znalazłam, a że nigdy w Holandii nie byłam, to nie znam specjałów.
Ale drogą skojarzeń :
- Holandia to kraj rolniczy.
- Rolnictwo to krowy.
- Krowy to mleko.
- Mleko to ser.
- Ser to serniki.
A więc : SERNIK NA LATO!


Jest 30 tydzień1998 roku.
Od kilku tygodni krąży po kraju cud dieta zwana: dietą SLD-owską, Oleksego, Kwaśniewskiego. Jednym słowem: polityczna.
Postanowiłam i ja spróbować. Obfitość tanich warzyw, a i kilka zbędnych kilogramów do zrzucenia. Spróbować można...
Podstawą jest
zupa kapuściana. Poza zupą codziennie coś się dorzuca do jadłospisu. Pierwszego dnia można jeść surowe owoce, drugiego - warzywa i 4 ziemniaki wieczorem, trzeciego - warzywa i owoce, czwartego - banany i odtłuszczone mleko, piątego - pomidory i befsztyk wołowy lub kurze, białe mięso bez skóry, szóstego - befsztyk i zielone warzywa, ostatniego - ciemny ryż i jarzyny. Im mniej dodatków tym lepszy efekt. Podobno nawet 4 kilogramy w ciągu tygodnia.
Za tydzień (to będzie 31 tydzień) poinformuję jak mi poszło, to znaczy ile schudłam.


Jest 31 tydzień1998 roku.
W ubiegłym tygodniu postanowiłam przeprowadzić
kapuścianą dietę. W dużym stopniu powiodła się. Ale nie jestem pewna czy 4 zrzucone kilogramy to efekt diety. Zaczęłam w poniedziałek. We wtorek dołożyłam na drugie śniadanie 2 jabłka, a na deser dwie garście wiśni. We środę z powodu silnego bólu głowy (nie przez dietę - inne źródło) przespałam cały dzień i nic nie jadłam. We czwartek od rana jeździłam po okolicy - powódź tym razem zalała Polanicę Zdrój , Szczytnę,  Duszniki Zdrój, a także śliczną wioskę Szalejów po drodze z Kłodzka do Polanicy Zdroju. Pstrykanie zdjęć popowodziowych bywa wyczerpujące.
W piątek wieczorem wyjechałam do Poznania - zmarł mój Teść. Nie chce mi się jeść do dzisiaj.
Mój jedyny Teść uwielbiał placki ziemniaczane czyli poznańskie
plyndze.


Jest 32 tydzień1998 roku.


Zrobiło sie prześliczne lato. Sierpień jaki lubię najbardziej. Ciepło i słonecznie, ale nie upalnie. Stragany pełne świeżych warzyw i owoców. U Mamy na działce również mnóstwo wszelakiego dobra.
Robię
dżemy z wiśni, czarnych jagód, aronii, marynuję i konserwuję ogórki, młodą cukinię. I przyrządzam różne lecza, ratatuje, musaki i co się tylko da zrobić ze świeżych wawrzyw. Pyszności!
Nieoceniony Pan Pomarańcz (Mieczysław Wojtyło) przywozi mi rzadko dostępne w malutkim Kłodzku warzywa. Dzisiaj przywiózł bakłażany czyli oberżynę. Akurat mam kilka sprawdzonych przepisów na potrawy z tym wspaniałym warzywem. Kilka przepisów jest też w najnowszym numerze
KUCHNI wydawanej przez Prószyński i S-ka.


Jest 33 tydzień1998 roku.
Czas płynie nieubłaganie. Pod młynem stoją już rolnicy ze zbożem. Obfitość warzyw zmobilizowała mnie do wyszukania przepisów na najróżniejsze farsze. Można faszerować pomidory, kalarepkę, paprykę, bakłażany, cukinię, cebulę. Możliwości jest mnóstwo. Żeby tylko był ktoś, kto to zje...


Jest 35 tydzień1998 roku.
Właśnie wróciłam z niewielkiej podróży po Polsce. Byłam u przyjaciółki w Zielonej Górze. Nie spodziewałam się, że moja Małgosia, która zawsze miała awersję do gotowania, uszykuje takie wspaniałe przyjęcie. Pieczeń z karczku faszerowanego żółtym serem, z pieczarkami, kotlety schabowe saute z cebulką, sałatki, dodatki. Nawet
ciasto ze śliwkami upiekła. I to jakie dobre, mniammm...


Jest 36 tydzień1998 roku.
Zaczyna się rok szkolny. Koniec ze wstawaniem o 7.30, leniwym szykowaniem i jedzeniem śniadania. Teraz pobudka o 6.30, gotowanie zupy mlecznej, szykowanie stosu kanapek do szkoły (także do pracy), sprawdzanie tornistra, przygotowanie zupy w miseczce, żeby Borysek mógł odgrzać w mikrowellce zanim mama wróci...
Ostatnia niedziela sierpnia, mimo zapowiedzi pogodowców, była pogodna, z przecudnymi jesiennymi cumulusami. Przelotne deszcze nie zepsuły nam eskapady "na koniec świata" czyli do Niemojowa, urokliwe miejsce w Górach Orlickich. Po takiej wycieczce z obiadu (
rosół z kury z makaronem, kurczak po wiedeńsku, sałatka z pomidorów) zostały smętne okruszyny (ku mojej radości). A ukoronowaniem obiadu było : OKO GODZILLI. Nazwę wymyślił Jaculek oglądając teledysk a najnowszej wersji "Godzilli".


Jest 42 tydzień1998 roku.
Bywają dni koszmarne, okropne, nudne, miłe, sympatyczne...
Do tych sympatycznych należą dni wizyt naszych przyjaciół Jurka i Ali. Dzieci czekają, żeby wyrwać chwilkę na opowieści o kosmosie i gwiazdach. Jaculek może wreszcie porozmawiać o czymś innym niż komputery i sieci internetowe. A ja, oprócz pogaduszki z Alą, mam frajdę w postaci szykowania kolacji, a później wspólnego, powiedzmy, biesiadowania.
Ostatnio uszykowałam
sałatkę duńską, sałatkę z zielonego groszku z pieczarkami, tymbaliki z ozorków, na ciepło był tort naleśnikowy, a na deser Oko Godzilli i keks.
Do zakąsek i tortu winko, do keksa i kawy - pyszna wiśnióweczka.
Piękne są takie wieczory...


Jest 45 tydzień1998 roku.
W sobotę (31.10) moja najmłodsza siostra, Irena, zaprosiła nas na zaległe przyjęcie imieninowe. Nie żadna wielka impreza, ot, kilkoro przyjaciół.
Na pięknie zastawionym stole wymyślne zakąski ("naleśniki z szynki", ruloniki pieczonego boczku, jajka z "czerwoną rybą"). Wspaniała zupa z brokułów, zapiekane kurze piersi z ananasem (z łakomstwa zjadłam 2 porcje). A na deser fantastyczny sernik z brzoskwiniami.
Od trzech dni łażę za siostrzyczką, żeby dała chociaż ze dwa przepisy, ale Ona ciągle nie ma czasu...
Na pewno mogę podać przepis na
SZYNKOWE NALEŚNIKI Z SAŁATKĄ.


Jest 49 tydzień1998 roku.
Przepiękna zima trwa już od dwóch tygodni. Przez kilka ostatnich lat o tej porze była plucha i błoto, a teraz mróz, bialutki śnieżek - przynajmniej u nas i w okolicy,
np. w Batorowie, gdzie często w ciepłe dni jeździmy na pikniki.
Zaczął się przedświąteczny bałagan. Powoli zbieram bardziej i mniej wymyślne ingrediencje do świątecznych potraw : cykata, migdały, krokant, konfitury z pigwy, świeży imbir w korzeniu, laski wanilii, suszone kapelusze podgrzybków, żytnia mąka na chlebki wigilijne... A po drodze były już
andrzejki, zaraz będą imieniny Basi, potem Mikołajki, pieczenie pierników i już ŚWIĘTA!!!
Na adwentowy czas postów (chyba z oszczędności) proponuje znakomite śledzie, którymi uraczyła mnie ostatnio moja Mama. Nazwała je
wandowe. Do tego ziemniaki w mundurkach - no, czysta fantazja - jak mawia Basia!


Jest 51 tydzień1998 roku.
Z przepięknej zimy zrobiło się szaro, buro, nieprzyjemnie. Deszcz i ciepły wiatr w ciągu kilkunastu godzin zniszczyły cały śnieg.
A Święta już za 10 dni. Przygotowania rozkręcają się coraz bardziej. Bakalie do
keksa pokrojone, piernik upieczony, suszone owoce - do ciasta, na kompot, suszone grzyby - do kapusty i uszek - przygotowane. W sobotę, według naszej domowej, wieloletniej tradycji, wszystkie kobiety Chęciów (na razie tylko 4 córki i 1 wnuczka) schodzą się do Mamy na Akacjową na lepienie uszek i pierogów z kapustą i grzybami. Mama szykuje ogromny garnek farszu, Basia wyrabia ciasto z 2 1/2 - 3 kg mąki, a potem tłoczymy się wokół ogromnego stołu w dolnej kuchni i pracowicie lepimy pierożki. Od razu gotujemy je, studzimy na dużych stolnicach, dzielimy na porcje (ile która będzie potrzebowała - to zależy od tego, gdzie spędzi Wigilię) i zamrażamy. Najmłodsza córka, Irena, która nie lubi i nie umie lepić pierogów, przychodzi po to, żeby być! Siedzą z Kasią w drugim końcu 2,5-metrowego stołu, chichrają się ze wszystkich, robią wszystkim kawkę, herbatkę i kroją cebulę na omastę.


 




Na tej stronie internetowej używamy plików cookies. Ustawienia tych plików mogą Państwo zmienić w opcjach swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w naszej Polityce Cookies.Aby dowiedzieć się więcej na temat plików cookie jakie używamy oraz jak je usunąć, zobacz naszą politykę prywatnosci.

Akceptuję ciasteczka z tej witryny.

EU Cookie Directive Module Information